wersja video artykułu pod linkiem:
https://youtu.be/GUps0eu8-n8
W rozwoju nowego produktu bardzo łatwo wpaść w pułapkę, która na początku wygląda jak zaangażowanie i ambicja, a kończy się blokadą całego projektu.
Chodzi o przywiązanie.Jeśli spędzasz tygodnie nad jednym rozwiązaniem – modelując je w CAD-zie, dopracowując detale, wykańczając formę – to zaczynasz się z tym rozwiązaniem utożsamiać. Ten projekt przestaje być „wersją do dyskusji”, a zaczyna być „moją pracą”, „moim pomysłem”, „tym, co ja wniosłem do firmy”.
I od tego momentu robi się trudno.
Bo gdy ktoś przychodzi i mówi: „A może warto to zmienić?”, Ty nie słyszysz „możemy poprawić produkt”. Ty słyszysz „to, co zrobiłeś, nie jest wystarczająco dobre”.
To nie dotyczy tylko ludzi w zespole. To też dotyczy nas samych. Nawet jeżeli sami wpadamy na lepszy pomysł niż nasza poprzednia wersja – bardzo często odruchowo sabotujemy tę zmianę. Bo przyznanie „to można zrobić inaczej, lepiej” oznacza przyznanie, że poprzednia praca być może nie była idealna. Ego zaczyna bronić kierunku, którego biznesowo nie powinniśmy już bronić.
Jak wyjść z tej pułapki: Lekiem jest szybkie prototypowanie.
Przez prototypowanie rozumiem nie „budowanie finalnego modelu pokazowego z lakierowanymi powierzchniami”, tylko szybkie, częściowe sprawdzanie elementów produktu przy minimalnym wysiłku. Cel jest prosty: zweryfikować fragment, skonfrontować myśli, iść dalej.
To podejście przynosi dwie duże korzyści naraz:
Szybszy postęp przy mniejszym koszcie.
Zamiast spędzać kolejne dni w programie CAD i renderować teoretyczne rozwiązanie, od razu mamy coś, co można wziąć do ręki, obejrzeć, ocenić.
Mniej ego przy stole.
Jeżeli poświęciłeś na coś pół godziny, dużo łatwiej powiedzieć „to nie działa, robimy inaczej”, niż wtedy, kiedy siedziałeś nad tym tydzień i zbudowałeś wokół tego swoją dumę.
Prototyp nie jest po to, żeby było idealnie. Prototyp jest po to, żeby było decyzyjnie.
Poniżej kilka metod, które działają w praktyce.
Glina: szybka kontrola formy i proporcji
W projektowaniu form organicznych – motoryzacja jest tu klasycznym przykładem – od lat używa się modeli z gliny. I to nie jest przypadek.
Glina pozwala bardzo szybko zobaczyć, jak forma naprawdę wygląda w przestrzeni. Nie „w głowie”, nie „w pliku”, tylko w rzeczywistości: pod światło, pod kątem, z odległości. Można natychmiast korygować przejścia, złagodzić linie, dodać objętość, odjąć objętość.
Jeśli od razu zaczynasz od długiego, precyzyjnego modelowania powierzchni w CAD-zie, to:
-
po pierwsze, tracisz czas,
-
po drugie, przywiązujesz się do tej konkretnej wersji,
-
po trzecie, każda zmiana później jest dla Ciebie bolesna i „osobista”.
Glina jest szybka, giętka i bez sentymentów. Dzisiaj ma taki kształt, jutro inny. To jest dokładnie to nastawienie, którego potrzebujesz na wczesnym etapie produktu.
Plastelina: pomysł bez inwestycji emocjonalnej
Plastelina działa podobnie jak glina, ale jest jeszcze bardziej bezceremonialna. Z plasteliny możesz wyrzeźbić element, fragment produktu, jakąś funkcję – i natychmiast ją wyrzucić, jeśli nie ma sensu.
I to „wyrzucić” jest ważne.
Jeżeli wykonanie takiego modelu było szybkie i lekkie, porzucenie go nie boli. To drastycznie zmniejsza opór przed zmianą. Nie bronisz czegoś tylko dlatego, że się narobiłeś.
To jest odwrotność sytuacji „zrobiłem model CAD przez trzy dni, to teraz będę go bronił, nawet jeżeli nie działa”.
Karton w skali 1:1: ergonomia i układ w przestrzeni
Przy większych rozwiązaniach – meblach roboczych, zabudowach, elementach wyposażenia – karton jest absolutnie bezcenny.
Możesz w jeden dzień zbudować model 1:1 i natychmiast sprawdzić podstawowe rzeczy:
-
czy półka jest na odpowiedniej wysokości,
-
czy drzwiczki da się wygodnie otworzyć,
-
czy jest dostęp ręką tam, gdzie powinien,
-
czy coś nie koliduje z ruchem człowieka.
W projektach typu szafka do ambulansu to nie jest teoria. To jest bezpieczeństwo pracy i czas reakcji. Karton pozwala fizycznie przećwiczyć scenariusz użycia, zanim wydasz złotówkę na produkcję.
Gdybyś próbował uzyskać tę samą pewność wyłącznie z modelu komputerowego, to:
-
spędzasz godziny na dopieszczaniu detalu,
-
drukujesz makietę albo prototyp 3D,
-
czekasz kilka dni,
-
dopiero potem dotykasz.
W tym momencie już jesteś zaangażowany. Już liczysz w głowie, ile Cię to kosztowało. Zmiana staje się trudniejsza.
Karton nie ma dumy. Dlatego karton przyspiesza.
Pianka / styropian: ergonomia dłoni
Jeżeli projektujesz coś, co się trzyma w ręce – uchwyt, rękojeść, narzędzie, obudowę – pianka (albo styropian, albo twardszy XPS) jest genialna.
W ciągu kilkudziesięciu minut możesz:
-
wyciąć kształt,
-
zaokrąglić przejścia papierem ściernym,
-
dać ludziom do złapania i użycia,
-
zapytać: „gdzie cię uwiera?”, „gdzie się ślizga?”, „czy po minucie nadal wygodnie?”.
To jest prawdziwe badanie ergonomii, a nie zgadywanie.
Kontrast: alternatywa klasyczna to tydzień w CAD-zie, druk, czekanie, dopiero potem „daj do ręki”. I znowu — jak już to wydrukujesz, bardzo nie chcesz słyszeć, że „można by jednak całkiem inaczej złapać”. Twój mózg automatycznie broni zainwestowanego czasu.
Pianka nie wymaga obrony. Dlatego mówi prawdę szybciej.
Szkic jako narzędzie decyzji (a nie „ładny rysunek”)
To jest obszar kompletnie niedoceniany przez ludzi, którzy od razu skaczą do komputera.
Umiejętność naszkicowania pomysłu na kartce – nawet bardzo prosto – daje Ci natychmiastowe narzędzie rozmowy. Możesz przyjść do zespołu, do menedżera, do klienta i powiedzieć: „chodzi o to”. I już jest rozmowa nad konkretem, a nie nad abstrakcyjnym opisem.
Szkic nie musi być „artystycznie ładny”. Szkic ma być szybki, komunikatywny i bez emocjonalnego ciężaru. Łatwiej go porzucić. Łatwiej go poprawić. Łatwiej połączyć dwa pomysły w trzeci, lepszy.
To znowu jest ta sama zasada: nie zakochuj się w wersji roboczej.
Scenki użycia: prototypowanie usługi i zachowania
Prototypowanie nie dotyczy tylko obudów i ergonomii. Dotyczy również usług, procesów i interakcji.
Zamiast „wyobrażać sobie”, jak użytkownik korzysta z rozwiązania, można to po prostu odegrać. Dosłownie. Ustawić sytuację, wejść w rolę odbiorcy, przejść krok po kroku przez doświadczenie i zobaczyć, co się dzieje emocjonalnie: gdzie jest stres, gdzie jest frustracja, gdzie jest moment „to jest fajne”.
To jest ważne, bo bardzo często to właśnie emocja użytkownika decyduje, czy on wróci, poleci dalej, zapłaci więcej.
Zaprojektowana w taki sposób scenka daje Ci natychmiastową informację zwrotną, której nie wyciągniesz z samego Excela.
Najpierw zrób, potem zrób dobrze
Jest takie zdanie, które idealnie podsumowuje całe podejście:
„Najpierw zrób. Potem zrób to dobrze.”
To nie jest zachęta do bylejakości. To jest zachęta do ruchu.
Jeżeli zatrzymujesz się na etapie „planowania perfekcji”, bardzo łatwo nigdy nie wyjść do ludzi. Bardzo łatwo nie mieć produktu w ręku, tylko wieczny koncept.
Jeżeli robisz szybko brzydką wersję i ją testujesz:
-
masz powód do rozmowy,
-
masz dane z prawdziwego użycia,
-
masz zgodę zespołu na zmianę,
-
masz szybszą decyzję.
I dopiero wtedy zaczyna się robienie „porządnie”.
Co z tego masz biznesowo
-
Szybsze decyzje = krótszy czas do wdrożenia.
-
Mniej przepalonych godzin w CAD-zie i na spotkaniach.
-
Mniej konfliktów personalnych w zespole („to moje / to twoje”).
-
Większa gotowość do zmiany kierunku, jeśli rynek tego wymaga.
-
Lepsze dopasowanie produktu do realnego użycia, a nie wyobrażeń projektanta.
Mówiąc prosto: prototyp nie jest tylko narzędziem projektowym. To jest narzędzie do zarządzania ryzykiem i ego.
Jeśli chcesz to zrobić u siebie
Jeżeli chcesz szybko zweryfikować swój pomysł, określić go w formie prototypu i przejść z „gadamy” do „decydujemy”, to mogę w tym pomóc. Mogę pomóc Ci taki prototyp:
-
rozrysować,
-
wymodelować,
-
przygotować do pierwszych testów z użytkownikiem.
To jest dokładnie ten moment, w którym tempo rozwoju produktu zaczyna mieć realną wartość biznesową.
